piątek, 10 kwietnia 2015

Portugalia nie przestaje zaskakiwać.

      To, że w Portugalii żyją fantastyczni, otwarci i pomocni ludzie nie jest żadną tajemnicą i nigdy tego nie ukrywałem. Coś, co w Polsce wydaje się niemożliwe, bardzo często tutaj jest na porządku dziennym. Czasami jadnak zdarza się, że nawet ten kraj przechodzi sam siebie...


      No bo wyobraźcie sobie taką sytuację - łapiecie stopa. Normalne, prawda? Przynajmniej dla niektórych. :p A co, jeśli role się odwrócą i to stop złapie Was? Wydaje się niemożliwe? Mi też się wydawało, gdy...
      Szedłem spóźniony na zajęcia na uniwerek. Była 14:10, a w planie mam wpisaną 14:00. Może szedłem to jednak trochę zbytnie wyolbrzymienie. Toczyłem się? Kuśtykałem? Coś bardziej w ten deseń... Było to apogeum mojej kontuzji, o której póki co nie wspominałem, jednak i na to przyjdzie wkrótce pora. (Nie martwcie się, jest już dużo lepiej - jutro wracam do biegania :p).
      Gdzieś w połowie drogi (czyli wciąż brakowało mi jakieś 700 metrów) zatrzymał się przy mnie samochód. Co pomyślałbym w Polsce? Zaraz mnie opieprzy, że ide środkiem drogi! Tutaj nawet mi to do głowy nie przyszło. Może będzie się pytać o drogę? Za opuszczającą się w szybą ujrzałem starszą kobiecinę. Kurcze, pewnie jej nie pomogę :\ Starsi ludzie mają coś takiego, i to w każdym języku, że naprawdę ciężko ich zrozumieć. Przynajmniej ja mam z tym często problem.
      Jakież było moje zdziwienie, gdy usłyszałem, i to całkiem wyraźne, pytanie: "Wszystko dobrze, widzę, że boli Cię noga, nie potrzebujesz pomocy?". Yyyyy, no tego już za wiele. Rozumiem troskę, gdy leżę na chodniku po treningu (tak, o tym też wspomnę kiedyś w poście bo historia jest nie mniej niesamowita! :D ), ale no bez przesady!
      Wszystko jest okej, drobna kontuzja, radzę sobie, dziękuję bardzo - odpowiedziałem, ale chyba nie uwierzyła. " Jadę na uniwersytet, mogę Cię zabrać, wsiadaj". Kocham życie! :D Chwilę później już zmierzaliśmy pod mój wydział (Studiujesz pedagogikę? Super! Ostatnio w wolnym czasie robiłam magisterkę z psychologii, to ten sam wydział!). Ludzie są niesamowici...
      Jechaliśmy może 5-6 minut i o dziwo serio rozmowa się kleiła. Wręcz chętnie zostałbym jeszcze w tym aucie i dowiedział się czegoś więcej o tej kobiecie, ponieważ bardzo mnie zaintrygowała. Niestety dotarliśmy pod drzwi i musiałem pędzić na zajęcia - była już 14:20... Podziękowałem, uśmiechnąłem się i pokuśtykałem do sali.
      Czemu mnie nie zdziwiło, że i tak musiałem jeszcze z 10 minut poczekać na słynne "Ora bem, vamos começar" (Ok, zaczynamy)? Hmm, temat portugalskiego pojmowania czasu jest dość rozległy i zostawię go na inny raz, a tym czasem dziękuję na uwagę i do zobaczenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobał się wpis? Zostaw komentarz! Nie podobał się? I tak zostaw! Dziękuję! :D